Każdy chce poczuć miłość. Nie tylko w Walentynki, ale na co dzień. Ona też chciała. O tyle, o ile poczuła ją ze strony pewnego Katalończyka, o tyle chyba nie o ten rodzaj miłości jej chodziło. Przez cały swój pobyt w pracy tego słonecznego zimowego popołudnia myślała tylko o tym czy i jak powinna przyznać się przed Juanem do błędu. Czy powinna mu wyznać, że zbłądziła? Że wczoraj w jej mieszkaniu nie było wcale Busiego, ale jego serdeczny przyjaciel. Nie chciała go stracić, a mówiąc mu o tym stawała przed takim ryzykiem. Ale musiała spróbować. Chciała o niego walczyć z czystym sumieniem. Jeśli ją naprawdę kocha to przecież powinien jej wybaczyć. Dlatego kiedy po pracy Mata odebrał ją i zabrał na obiad postanowiła mu to wszystko wyznać. A jak nie wszystko to tylko część. Z takim zamiarem wsiadała do jego auta.
-Co to? - rzucił na jej kolana jakiś szmatławiec, w którym widniało zdjęcie jej brata podczas walentynkowej kolacji.
-Skąd to masz? - nerwowo się zaśmiała posyłając mu przelotne spojrzenie, a następnie szukając nazwy gazety.
-The Sun - rzucił dość oschle odpalając silnik swojego samochodu. - Mówiłaś, że był wczoraj u Ciebie.
Podniosła wzrok. Czuła jak jakaś niewidzialna siła zmroziła jej wszystkie członki ciała. Chciała mu powiedzieć, ale zwyczajnie się bała. Bała się, że jeśli teraz mu powie o Fabregasie ten będzie wściekły. Z drugiej strony istniało ryzyko, że żadne kłamstwo nie przejdzie jej płazem.
-Juan... - westchnęła ciężko sięgając po pas. - Możemy teraz o tym nie rozmawiać? Zjemy coś, pojedziemy do mnie i na spokojnie Ci wszystko wyjaśnię...
Podsunęła się teraz bliżej niego całując go w policzek. Zaciągnęła się jego zapachem mając nadzieję, że pozytywnie rozważy jej propozycję. Jak bardzo się przeliczyła.
-Zajedziemy po coś na wynos. - burknął skupiając swój wzrok na drodze. - A potem wrócimy do tego tematu. A wiesz czemu? Bo to były Walentynki, nasze pierwsze wspólne Walentynki.
-Juanito... - jęknęła zdrabniając jego imię i dopiero teraz uświadamiając sobie jak bardzo go zraniła. - Przepraszam. Wynagrodzę Ci to, obiecuję.
Niepewnie uśmiechnęła się, wyciągając swoją lewą dłoń do góry, a prawą kładąc na sercu. Tak bardzo chciała mu poprawić humor.
Kiedy następnego dnia wrócił do domu po treningu nie spodziewał się tak 'radosnego' powitania ze strony Danielli. Zastał ją w drzwiach z walizką. Patrzył zdziwiony to na nią, to na walizkę. Do tej pory nie mógł uwierzyć, że to dzieje się na prawdę.
-Nie mów mi, że znowu lecisz do Londynu... - przymarszczył brwi uważnie jej się przyglądając.
-Cesc, tam są moje dzieci - rzuciła z lekką pretensją rzucając mu przelotne spojrzenie, a następnie wiążąc jakąś apaszkę na swojej szyi.
-A ja jestem tutaj. - minął ją w przedpokoju rzucając swoją torbę treningową, gdzieś w kąt.
-Byłam tu dla Ciebie wczoraj - warknęła podążając za nim. - To Ty gdzieś uciekłeś. Przypomnieć Ci co robiliśmy wczoraj wieczorem?! Aha, nie przypomnę Ci, bo Ciebie nie było. Pewnie jak zwykle ganiałeś się za jakimiś gówniarami. Tak, Cesc wiem o wszystkim!
-Dani, przestań - zrobił kilka kroków w jej stronę. - Czy u mojego boku jest jakaś gówniara? Nie. A wiesz dlaczego?
Przymarszczyła brwi uważnie mu się przyglądając. Sama zastanawiała się, co jeszcze z nim robi, czemu to wszystko znosi. Co takiego jest w Cescu Fabregasie, że mimo tego jak ją traktuje, ona chce z nim być? Pokręciła przecząco głową. Nie wiedziała nadal czemu to ona jest obok niego.
-Bo mam u swojego boku najwspanialszą, najwyrozumialszą i najdojrzalszą kobietę jaką mogłem sobie wymarzyć - westchnął ciężko mijając się nieco z prawdą. Bo przecież nawet jeśli Daniella była najdojrzalszą i najwyrozumialszą kobietą, to nie była tą najwspanialszą. - I wiesz, co? To z Tobą pewnie zbuduję swoją przyszłość.
Kobieta lekko się uśmiechnęła, po czym pocałowała go w usta. Była szczęśliwa. Te kilka słów zdecydowanie ją udobruchało. Miała przy sobie swojego członka El fantastico. Osobę, do której mogła wrócić.
-Nigdy więcej nie rób mi tego, Cescu Fabregasie. - pogroziła mu palcem, po czym skierowała się do wyjścia.
-Odwiozę Cię, chociaż na ten samolot - zaśmiał się widząc jak łapie za swoją walizkę. W myślach jednak bił się ze słowami, które właśnie wypowiedział. Czy rzeczywiście jego przyszłość była zapisana jemu i tej Libance. Czy rzeczywiście jego przeznaczeniem było zostanie najpierw ojczymem, a dopiero później ojcem? Setki myśli kłębiło się w jego głowie, ale teraz nie było czasu na to, żeby je przemyśleć. Teraz był czas pożegnania z dziewczyną.
-Kto był u Ciebie?! - Juan momentalnie zatrzymał widelec z porcją swojego posiłku w powietrzu.
-Cesc - powtórzyła stanowczo, pomagając mu jednocześnie umieścić pokarm w buzi. - Chciał pogadać.
-Dlatego nie mógł spędzić Walentynek ze swoją dziewczyną? Czekaj, czy on nie ma przyjaciół w Barcelonie? - bąknął uważnie jej się przyglądając.
-Pewnie byli na randkach - teraz to ona umieściła kolejną porcję tajskiego jedzenia w swojej buzi. - Po za tym jestem pewna, że musiał załatwić coś w Londynie.
-Jeśli to coś nie nazywało się Sara Busquets... - mruknął pod nosem przenosząc swój wzrok na grający telewizor. - Czemu w ogóle przyleciał do Ciebie?
-Bo znam go pół życia! - wybuchła. Sama nie wiedziała czemu. Może zwyczajnie bała się tej rozmowy, nie chciała rozmawiać o tym, czego już i tak nie odmieni, co się stało. - I on zna mnie tyle samo. Przyjaźniliśmy się...
-Uspokój się... - spojrzał na nią zdziwiony, nie takiej reakcji spodziewał się po Sarze. - Tylko pytam.
-A ja nie chcę o tym rozmawiać... - rzuciła odstawiając swoje jedzenie na szklany stolik i kierując się do łazienki. Na prawdę nie chciała wracać do tego wieczora. Nie chciała też, żeby ta spóźniona walentynkowa randka wyglądała w ten sposób. Poczuła jak słone łzy zbierają się w jej oczach. Żałowała wszystkiego, ale przecież sam żal nie wystarczał. Wiedziała, że już na nowo będzie musiała się odciąć od niego i tego wszystkiego, co było z nim związane.
Kolejne dni mijały chłopakowi w zawrotnym tempie. Zdawało mu się, że codziennie słyszy jak koledzy z drużyny wymawiają jej imię. Kumulacja następowała podczas wizyt na klubowej siłowni, gdzie imię i nazwisko Sara Busquets padało tutaj w równie zawrotnym tempie, co połowa składu Arsenalu. Najczęstszym miejscem jego padania były jednak duet nie Gerard - Busi, a Sanchez - Afellay. Nie wiedział czemu, nie mógł wiedzieć. Za krótko był w tej drużynie. Zbyt krótko ją znał. I to własnie chyba to postawił sobie za cel: dowiedzieć się, co tych dwóch skrzydłowych miało do tej brunetki.
-Co jest? - któregoś popołudnia z rzędu Pique uważnie przyglądał się Cescowi nasłuchującemu rozmów dwójki graczy Barcelony.
-Jestem z nimi w tym klubie pół roku, a tak mało wiem. - westchnął w dalszym ciągu wbijając swój wzrok w Sancheza, który zaczynał właśnie się wygłupiać. - Czy Sara i Alexis... Między nimi coś jest, nie?
-Sara i Alexis? - zaśmiał się i momentalnie poczuł dłoń kolegi na swoich ustach. Zanim wyjaśnił mu tą relację musiał najpierw odciągnąć ze swojej twarzy jego ciepłą dłoń. - Sara i Alexis się zaprzyjaźnili. Wiesz, Chile jak tu trafił to dziwnym trafem złapał od razu dobry kontakt z Ibim. Myślę, że to przez to, że Dani przygarnął jednego i drugiego pod swoje skrzydła.
-I co ma do tego relacja Sancheza z małą Busquets? - spojrzał na niego dość ironicznym spojrzeniem.
-No wiesz Sara i Ibi spędzali dużo czasu razem. Mimo, że się rozstali to, wciąż się przyjaźnili... - Gerard nie zdołał skończyć, bowiem Cesc wszedł mu w słowo.
-Co zrobili?! - warknął trochę zbyt głośno ściągając jednocześnie na siebie wzrok wszystkich klubowych kolegów.
-Wytłumaczę Ci to po treningu - Gerard zaśmiał się pod nosem spoglądając na Sergio, który pokręcił głową i ruszył w ich stronę.
Po treningu spotkali się w domu Gerarda. Mieli w spokoju porozmawiać o relacjach na linii Sara-Ibi-Alexis. Fabregas czekał na to od kiedy tylko Pique wspomniał mu o tym, że takie coś miało miejsce, dlatego teraz siedział na kanapie w salonie wyczekując, aż obrońca rozpocznie swoją opowieść.
-Zlituj się! - zawołał do chłopaka, który aktualnie myszkował w kuchni.
-Zakochałeś się w niej czy jak? - zaśmiał się wchodząc do salonu z jakąś kanapką w dłoni.
-Nie zaczynaj - spojrzał na niego spod byka. - Po prostu mów, póki nie ma tu Leo.
-Sara i Ibi byli parą. - rzucił prosto z mostu, a widząc reakcję przyjaciela ponownie się zaśmiał. - Spokojnie, dosyć krótko. Ale wszyscy się zdziwili, że się rozstali. Sara mówiła mi, że czuła się bardziej jak przyjaciółka, która z nim czasem sypia, całuje się i trzyma za rękę. Nie zmienia to faktu, że zanim go poznała nie wiedziała jeszcze czy będzie chciała pracować z piłkarzami. Podobno to jego kontuzja podjęła za nią decyzję. Niemal codziennie widziała jak się męczy i jak chce grać. Wiesz jak to jest, jak piłkarz nie może grać prawie rok to dla niego jak najgorszy wyrok. Męczysz się bardziej siedzeniem w domu, niż tym jakbyś rzeczywiście miał trenować.
Cesc przytaknął zdecydowanym ruchem głowy. Pamiętał jak niecierpliwił się przy swojej każdej kontuzji, zawsze chciał grać. Zwłaszcza kiedy był kapitanem. Wtedy właśnie chodzenie o kulach i patrzenie na kolegów z trybun sprawiało mu ból. Wtedy zdał sobie sprawę z tego, że to jego ostatni sezon w czerwono-białym trykocie. Poczuł jakieś dziwne kłucie. Doskonale rozumiał to, co musiał czuć wtedy Ibrahim.
-No i Sara się nim zajmowała. Bardzo się wtedy zbliżyli do siebie, ale ona zaczęła się dusić. Wiedziała tylko, że chcę pracować w Barcelonie, z nim. Chciała mu jakoś ulżyć, a skoro jego kontuzja była na prawdę długosiężna to ona chciała coś z tym zrobić. Ale potem na horyzoncie pojawił się Abramowicz i Chelsea i wyjechała. Rozmawiałem z Ibim i wiem jedno: nawet jakby teraz ktoś ją skrzywdził to nie darowałby mu.
-Myślisz, że Sanchez ma coś więcej do niej? - przymarszczył brwi starając się nadać tej rozmowie jak najbardziej neutralny ton.
-Nawet jakby miał to prędzej dostałby od Ibiego niż cokolwiek od Sary. - Gerard rozłożył się teraz wygodniej w fotelu. - Wszyscy wiedzą jaki jest Alexis: ładna buźka, kupa mięśni i nic więcej. Co on miałby jej niby zaoferować?
-A Ibi? - mruknął skupiając swój wzrok na telewizorze, który własnie włączył jego przyjaciel.
-Ciepłe wakacje. - zaśmiał się. - Na pewno więcej mógł jej zaoferować niż Chile.
________________________________________________________________
Napisałam coś specjalnie dla Was tylko, dlatego, że obiecałam dodać jeszcze przed świętami. Pisałam trochę na siłę, gdyż nie lubię być nie sumienna. Przynajmniej jeśli idzie o takie kwestie. Generalnie nie jestem zadowolona z tego rozdziału, bo przecież nie można być zadowolonym z czegoś co pisało się prawie jak za karę.
W każdym bądź razie włożyłam w to cząstkę swojego serca i wyszło jak wyszło. Może tym razem bez zaskakujących scen z Sergio, bez filozoficznych rozważań narratora. Za to trochę więcej Cesca i jego niepewności, głupoty i podejrzeń.
Co dalej? Jeśli macie do mnie jakieś pytania to chciałam Wam podsunąć możliwość zadania mi ich. Możecie pytać o wszystko. Zastrzegam jednak, że nie na wszystko muszę odpowiedzieć ;P Będę się jednak starała to robić. - Wywiader
No i z okazji zbliżających się świąt chciałam życzyć Wam wszystkiego najlepszego. Świąt pełnych miłości, zrozumienia i wszystkiego co sobie tam zamarzycie. Niechaj wena Was nie opuszcza nawet w te dni.
(miałam dodać gifa z Matą lub Cesciem, ale to jednak Kanonierzy biją świątecznymi gifami i filmikami na głowę wszystkich innych piłkarzy)
To żeś namieszała :)
OdpowiedzUsuńOch, ten Ibi. Jak dla mnie, może być, byleby tylko żadnych konfliktów z Cesciem, bo będę bardzo zasmucona :C
Ale nie czas na dołujące myśli, w końcu święta ^^
Gif z graczami Arsenalu - cudowny. Tak samo, jak ich konkurs na najlepszą piosenkę :D
Ale wracając do opowiadania. Ibi raczej nie będzie w powrotem z Sarą, może ewentualnie robić problemy, oczywiście komuś, kto ją skrzywdzi. Fabsiu, nie rób niczego głupiego!
:)
Fakt, muszę przyznać, że trochę pomieszałaś, ale to nic złego. W końcu życie lubi płatać nam figle i mieszać, często zmieniając bieg zaplanowanych wydarzeń, prawda? Nie powinnaś mieć do siebie jakichkolwiek zarzutów odnośnie tego rozdziału, bo jest naprawdę bardzo dobry. A ja mam nadzieję, że Cesc nie posunie się do kolejnych głupstw.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
http://newlife1333.blog.pl/ Zapraszam do mnie ;P
OdpowiedzUsuńNowość u mnie :)
OdpowiedzUsuńJuan się przejął, choć i tak przyjął całkiem dobrze wiadomość, że Sara i Cesc spędzili razem Walentynki. Nadal bardzo mi go szkoda, i napawa mnie nadzieją fakt, że Sara też czuje wyrzuty sumienia, że wystawiła go w tak ważnym dniu. Kto by pomyślał, że z naszego małego Juana taki romantyk, że tak bardzo przeżywał ich pierwszy wspólny Dzień Zakochanych:)Szkoda, że się nie udał...
OdpowiedzUsuńWidzę, że dodałaś nowe pary. Zaskoczyło mnie, że Sara i Ibi byli kiedyś razem, ale zanim weszłam na Twojego bloga, żeby przeczytać nową część, to wierz mi, już przygotowałam się do tego psychicznie, więc wręcz spodziewałam się jakiejś niespodzianki i voila, niespodzianka jest:)))
Zapraszam na rozdział 11. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńŚwiąteczni Kanonierzy rozwalają system! :D
OdpowiedzUsuńOdcinek świetny,no no, Sara była z Ibim ( If you know what I mean :DDDDDD )
Trudna była ta rozmowa Sary z Juanem, ale cóż...
Czekam na nowość <3
Po pierwsze: gif powalający :D
OdpowiedzUsuńPo drugie: Szkoda mi się teraz zrobiła Juana, tak bardzo chciał z nią spędzić te Walentynki.
Po trzecie: Cesc oszukuje też Danielle. Nieładnie!
Po czwarte: Widać, że Sarze jest ciężko. Mam nadzieję, że jakoś to rozwiąże. Była z Ibim! What?! :D
No i życzę Ci dużo weny, Nat! :D :*
Piękna piosenka :)Chyba muszę się bliżej przyjrzeć twórczości Ed Sheeran :P
OdpowiedzUsuńNaiwność Danielli mnie rozwala xD Hahaha jak niewiele trzeba jej powiedzieć, żeby skakała wokół faceta... Zresztą Juan asertywnością też się nie wykazał. Dziewczyna odesłała go do domu w Walentynki, bo stary przyjaciel miał sprawę. No chyba, że tak bezgranicznie ufa Sarze :D
Zaciekawiłaś mnie tym Ibim i Sanchezem ("Wszyscy wiedzą jaki jest Alexis: ładna buźka, kupa mięśni i nic więcej. Co on miałby jej niby zaoferować? - padłam). Nie ma ich w zakładce "Bohaterowie". Jakiś epizod czy jednak coś więcej?
Gif powala xD
Oni są w tej zakładce pod nazwą "i inni" :D
Usuńhttp://amore-deserto.blogspot.com/ - zapraszam ;)).
OdpowiedzUsuńSara powinna mu powiedzieć prawdę. W końcu związek powinien się opierać na szczerości, czyż nie? Tylko z drugiej strony, o jakim my tu związku mówimy, skoro ona zdradziła swojego faceta ze zwoim byłym?
OdpowiedzUsuńZłamałaś mi serce tym tekstem o Alexisie...
zapraszam na nowy rozdział na http://kwestia-wyboru.blogspot.nl/ :)
OdpowiedzUsuńDo kogo, tak właściwie, Sara ma pretensje, że tak skończyła się kolacja walentynkowa? Została przyłapana na kłamstwie. Podziwiam Juana, że tak delikatnie zareagował, pewnie inny zrobiłby niezłą awanturę. Podziwiam szczerze tego człowieka za spokój i opanowanie. Sara miała dylemat, czy się przyznać czy nie - sprawę rozwiązały brukowce, teraz przynajmniej będzie miała czyste sumienie, choć chyba nie do końca. Wydaje mi się, że gdyby Juan wiedział więcej, nie byłby taki spokojny. Gdyby wiedział, jakie relacje łączą pannę Busquets z Fabregasem i co się wydarzyło. Kogo ona próbuje oszukiwać? Długo tak nie pociągnie, upieram się przy tym. Fabs też próbuje zgrywać obojętnego, ale nie bardzo mu wychodzi. To jego dociekanie jest niemal tak samo wymowne jak to zdenerwowanie Sary, gdy Juan wypytywał o Cesca. Obydwoje się miotają, są zagubieni w swojej sytuacji. Talent Fabregasa do kłamania mnie poraża. Zastanawiam się, po co on tak usilnie próbuje zatrzymać Daniellę przy sobie? Żeby mieć jakąś przykrywkę dla jego uczuć do siostry kumpla? Teraz jeszcze dochodzi sprawa z Ibim. Komplikacje, komplikacje... Coś czuję, że z tego wszystkiego będą same kłopoty a sytuacja bohaterów skomplikuje się jeszcze bardziej, jak to zawsze bywa. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńA! Jeszcze jedno! Tylko czekam na moment, kiedy wyda się, że Sergio i Daniella spali ze sobą. Nie potrafię przewidzieć reakcji Cesca na tą nowinę :D
UsuńMyślałam, że Juan inaczej zareaguje na wiadomość o tym, że jego dziewczyna widziała się z Fabsem, ale o dziwo nie był aż tak zły. Sara-Ibi-Alexis? Coś nowego, coś co pewnie namiesza trochę nam w historii ;D
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta ;*
Nadal jestem podła i wciąż nie jest mi szkoda Juana. No po prostu nie. ;D
OdpowiedzUsuńA Daniella... Brak mi słów po prostu. Mam nadzieję, że jak najszybciej wyda się to, że przespała się z Sergio (choć trochę martwi mnie wtedy relacja Cesc-Sergio), nie znoszę jej!
Przy okazji http://echte--liebe.blogspot.com/ - zapraszam na nowy rozdział :)
Siódemka na: http://equation-of-love.blogspot.com/. Zapraszam ^^.
OdpowiedzUsuńJak to, co do zaoferowania może mieć Alexis, toć sami sobie na to pytanie odpowiedzieli: ładna buźka i kupa mięśni. Czy to nie jest naprawdę dużo? <333
OdpowiedzUsuńDaniella to jest jednak wstrętna małpa. Oczekuje od Fabsa wierności i tego, że zawsze będzie przy niej, a przy pierwszej możliwej okazji zdradza go z jego najlepszym kolegą, ehh. Mam nadzieję, że długo jej to jednak płazem nie ujdzie.
Pozdrawiam. xxx [ http://rok-w-raju.blogspot.com ]
Sara się wplątała i nie wie za bardzo jak się z tego wydostać. Szkoda. Biedny Juan, bo on na tym najbardziej ucierpi. Nie wiedziałam o Ibim. Ciekawy wątek. Czekam na następne części! :)
OdpowiedzUsuńNie lubię Danielli ani w opowiadaniu ani w realu. Chciałabym żeby Sara była już z Cesc'iem bo są słodcy. Czekam na następny rozdział, a w wolnej chwili zapraszam na http://epic-memories.blog.pl/ .
OdpowiedzUsuńgdybyś miała ochotę zapraszam na coś nowego, niekoniecznie poważnego :) http://skazani-na-siebie.blogspot.nl/
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że Juan jest taki wyrozumiały.. Ja osobiście lubię Danielle, nie wiem nawet czemu. Mam nadzieje, że wszyscy się w końcu ogarną i nie będą tak siebie wzajemnie okłamywać. Czekam na kolejna notkę
OdpowiedzUsuńhttp://male-jest-wredne.blogspot.com/
Zapraszam na nowy rozdział (: [ http://rok-w-raju.blogspot.com ]
OdpowiedzUsuńKocham muzykę Eda i Twoje opowiadanie również. Mam nadzieję,że Sara wybrnie z tej sytuacji nie raniąc zbyt mocno Maty. Widać,że dla Fabregasa liczy się tylko Sara i mam nadzieję,że ta dwójka jednak zaryzykuje i będzie razem.Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie. Opublikowałam dopiero prolog,ale może Ci się spodoba;)
http://you-can-fix-everything.blogspot.com/
gdybyś miała ochotę, zapraszam na rozdział 6. :) http://karuzela-szczescia.blogspot.nl
OdpowiedzUsuńzapraszam na rozdział pierwszy :) http://skazani-na-siebie.blogspot.nl/
OdpowiedzUsuńjeju, znowu ja!
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowy rozdział na http://solo-su-babe-dos.blogspot.nl/ :)
Dwójka na: http://amore-deserto.blogspot.com/. Zapraszam ;))
OdpowiedzUsuń3 rozdział na epic-memories.blog.pl i prolog na un-lugar-seguro.blogspot.com. Zapraszam !
OdpowiedzUsuńCzwórka na: http://algo-que-entretiene.blogspot.com/. Zapraszam ;)).
OdpowiedzUsuńZapraszam na http://always-and-forever-barcelona.blogspot.com/. Nowy odcinek. :)
OdpowiedzUsuńNowość na athletic-corazon.blogspot.com:)
OdpowiedzUsuńKochaaam. <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
the-meleth.blogspot.com
Kiedy następny ?
OdpowiedzUsuń