sobota, 17 listopada 2012

Rozdział 6


Był luty. Zarówno dla Barcelony jak i Chelsea w rozgrywkach ligowych, jak i Lidze Mistrzów szło wszystko jak z płatka. Obie drużyny szły jak burza. Wkład w sukcesy tej pierwszej miał nie tylko Gerard, ale też Sergio i Cesc. Drugą wspierała natomiast Sara. Kiedy tylko, któryś z chłopaków czuł ból w mięśniu przychodził od razu do niej. Tak ważne było, żeby nie złapali żadnej paskudnej kontuzji. Ułatwioną kwestię mieli Hiszpanie grający w drużynie z zachodniego Londynu. Ci mieli możliwość zawitania u swojej fizjoterapeutki o każdej porze, prosto do jej mieszkania. Starała się ich wspierać, tak samo jak wspierałaby własnego brata i przyjaciela. Tego po południa podobnie jak parę dni wcześniej pojawił się u niej Fernando. Jak zawsze uśmiechnięty i szczęśliwy z burzą blond włosów, zdawało się, że nie czuł żadnego bólu, który od kilku dni męczył jego mięśnie kulszowo-goleniowe. Po rozmowach z trenerem został zwolniony nawet z kilku wysiłkowych ćwiczeń podczas treningów, typu: sprint, wymachy kończyn. Wszystko co groziło naderwaniem zostało wyeliminowane w zasadzie tylko dzięki Sarze.
-Jak tam moja złota, pani doktor? - jak zwykle uśmiechnął się do niej kiedy ta zajmowała się jego bolącym mięśniem.
-Dzięki Fernando - odwzajemniła uśmiech na nowo skupiając się na swojej pracy. - Wszystko w zasadzie w porządku.
-Oj chyba coś Cię trapi... - przymrużył powieki odwracając swoją głowę w jej stronę.
-Nic mnie nie trapi... - nerwowo się zaśmiała. - Może po prostu trochę tęsknię za Barceloną, za Sergio, za Gerim...
-Za Cesciem - przerwał jej śmiejąc się pod nosem.
-Co?! - zmarszczyła brwi uważnie mu się przyglądając i jednocześnie trzęsąc się w obawie, że wie o czymś o czym nie powinien. - Rozluźnij te mięśnie, Torres.
-Przestań to chyba nie sekret, że kiedyś byliście parą. - wyszczerzył zęby.
-Kiedyś - przeniosła teraz swój wzrok na ścianę. - Byliśmy młodzi, głupi i...
-Zakochani - ponownie nie pozwolił dokończyć jej zdania. - Dlatego tu jesteś, prawda? Uciekłaś od  niego?
-Nie wiem o czym Ty mówisz - starała się zbagatelizować jego podejrzenia względem jej osoby. - Jestem tu, bo chciałam pracować z najlepszymi. I wiesz co? Zaczęłam życie od nowa, poznałam dużo ciekawych osób, mam chłopaka....
-Chciałbym wierzyć w to, że na prawdę zależy Ci tylko na Macie - mruknął pod nosem, jednak spotykając się z jej morderczym spojrzeniem od razu kontynuował. - Nie martw się, nie powiem mu. A wiesz co? Pamiętam jak przyjechałaś do RPA na finał, uciekałaś w klubie jak tylko pojawiał się gdzieś blisko.
Na sam wydźwięk tego wspomnienia uśmiechnęła się sama do siebie. Pamiętała doskonale, jak świętowała z bratem jego wygraną. Doskonale wiedziała, że będzie tam Cesc. Widząc go ganiającego z co raz to nowszymi drinkami i dziewczynami cieszącymi się z tego, że mogą spędzić, choć chwilę z mistrzem najzwyczajniej w świecie uciekała na drugi koniec klubu. Nie miała ochoty stawać z nim twarzą w twarz, nienawidziła go i nie kryła tego. Ból był niesamowity, nie potrafiła się nawet cieszyć razem z nim tą wygraną.
-Aha, uśmiechnęłaś się! - Torres spojrzał na nią z wyrzutem.
-Przestań. - zaśmiała się. - Powiedz mi co lepiej u Oli?
-Zaprasza Cię na kawę lub na wieczór z hiszpańskim winem. - rzucił bez zastanowienia.
-Ta druga opcja jest kusząca pod warunkiem, że zajmiesz się waszymi dziećmi i Juanem - wystawiła język, by za chwile zaśmiać się z tego co przed chwilą powiedziała.
-Przemyślę to, ale Ty przemyśl to - zrobił przerwę uważnie jej się przyglądając. - Wciąż Ci w jakimś stopniu na nim zależy i to dlatego tęsknisz za Barceloną.
-Fernando, myślę, że ten temat nie jest na miejscu - bąknęła pod nosem.
-Jest na miejscu - rzucił dość pewnie. - Ktoś musi Ci otworzyć oczy Sara, a im szybciej tym lepiej. I żeby było jasne, nie chcę pozbywać się z klubu tak wspaniałych rąk jak Twoje. Potraktuj to jak dobrą radę znajomego.


Odnalazł jakąś harmonię, kiedy starał się o niej nie myśleć wychodziło mu wszystko. Na nowo skupiał się na piłce i mimo, że nie błyszczał jak na początku sezonu to jednak mógł w końcu wyjść na boisko i powiedzieć samemu sobie, że dał z siebie wszystko. Kiedy o niej nie myślał, było mu łatwiej. Zauważali to wszyscy, dlatego też ani Sergio, ani Gerard nie wspominali przy nim o siostrze pomocnika. Dość znaczące miejsce w jego sercu zajmowała Libanka przebywająca aktualnie w Londynie. Od czasu do czasu czuł tylko narastającą jakąś dziwną tęsknotę. Tęsknotę za czymś nieznanym, czymś, co nie było mu dane w życiu skosztować. Kilkukrotnie dzwonił do swojej dziewczyny z nadzieją, że kiedy ją usłyszy to uczucie zniknie. Nigdy nie znikało. Poprawiał mu się humor, ale ta dziwna pustka pozostawała. Może to właśnie, dlatego zaczął na nowo sprowadzać przypadkowe panienki. Często kiedy mamy wolną pustą półkę na ścianie, zapychamy ją książkami, ramkami ze zdjęciami lub po prostu stertą niepotrzebnych rzeczy. On tak samo robił z tą pustką tkwiącą gdzieś w środku niego. Dziesiątki niepotrzebnych dziewczyn przewijało się przez jego mieszkanie.
-Hoho, nieźle - Gerard odwiedził go jednego z poranków przed wyjściem na trening. - Ale tu syf! Stary, że te laseczki jeszcze chcą wpadać do takiego burdelu. Kiedy wraca Daniella?
Chwilę po tym złapał za jakiś biustonosz leżący na podłodze. Uniósł brwi do góry uważnie przyglądając się teraz przyjacielowi, ten jedynie wzruszył ramionami po czym opadł na kanapę.
-Nie mam pojęcia, całkiem możliwe, że będzie w weekend. - westchnął bezsilnie przymykając powieki.
-A to własność? - Gerard, wciąż trzymał w ręku cześć bielizny i uważnie przyglądał się przyjacielowi.
-Nie wiem... - zaśmiał się pod nosem wspominając minioną noc. - Jak chcesz zobaczyć to śpi na górze.
Po chwili bez zawahania Gerard zniknął na schodach. Cesc nie musiał oczekiwać jego powrotu, bo kiedy ten tylko pojawił się z powrotem na dole rozniósł się głośny gwizd.
-No, no tego się po Tobie nie spodziewałem - Gerard odrzucił biustonosz gdzieś na bok siadając obok kumpla. - Dwie panienki w jednym łóżku... Dobrze się chociaż bawiłeś?




Uścisk dłoni często dodaje nam otuchy, okazuje wsparcie i uświadamia nam, że nie jesteśmy sami. Jest jednym z tych podstawowych gestów, jakie może zapewniać nam bliska osoba. To właśnie uścisk dłoni bliskiej osoby nas uskrzydla, sprawia, że świat staje się łatwiejszy, mniej przeraźliwy. Czuła palce dłoni chłopaka oplatające jej, czuła jego dość pewny uścisk, nie liczyło się teraz nic innego. Liczył się tylko jego dotyk, opuszki palców wspierające się na jej dłoni i ten zapach unoszący się w powietrzu. Z uśmiechem na twarzy spoglądała w sufit. Już dawno nie była tak szczęśliwa jak wtedy. Obróciła się bokiem do chłopaka ostrożnie umieszczając głowę na jego torsie. Czuła na sobie jego wzrok, jednak nie odważyła się spojrzeć w jego niebieskie oczy. Nie czuła się do końca pewna siebie i swoich uczuć, dlatego bała się. Bała się, że odczyta coś z jej oczu. Po rozmowie z Torresem zwątpiła. Zwątpiła we wszystko, co czuła do tej pory. Ponownie przymknęła powieki przywołując obraz minionego sylwestra.   Bawiła się świetnie nie tylko w towarzystwie Busiego i Gerarda. Cieszył ją fakt, że w końcu spotkała się z Alexisem i Ibrahimem, dwójką graczy Barcelony, których jej brakowało w Londynie. Uśmiech ponownie zawitał na jej twarzy, poczuła promienie słońca, które teraz lekko drażniły jej twarz. Tęskniła za nimi, ale jeszcze bardziej tęskniła chyba za nim. Dziewiąty rok bez niego... To zdecydowanie za długo na to, by w dalszym ciągu razić urazę do jego osoby. Z czasem wszystko mijało, każda gorycz, każdy ból. Odtwarzając w głowie serię wydarzeń wracała do tamtego pocałunku. Pocałunku, który nie powinien się wydarzyć. Mimowolnie ścisnęła mocniej dłoń chłopaka.
-Co jest? - usłyszała jego szept tuż nad jej głową.
-Nie, nic - spojrzała na jego twarz uśmiechając się. - Cieszę się, że przy mnie jesteś.
-Czemu miałoby mnie nie być? - zaśmiał się głaszcząc ją po głowie. - Ile razy mam Ci powtarzać, że mi na Tobie zależy?
Wzruszyła tylko ramionami  ponownie wtulając się w jego klatkę piersiową.  Chłonęła jego zapach, dotyk, obecność... Czuła się bezpieczna i szczęśliwa, a przecież to jest najważniejsze. Najważniejsze, żeby czuć się dobrze w swoim towarzystwie, ona teraz to czuła. Czekała na moment, w którym podejmą decyzję o przejściu tego związku na wyższy poziom, o wspólnym zamieszkaniu.
-Tęsknisz czasem za Walencją? - mruknęła wlepiając wzrok w jego unoszącą się klatkę piersiową.
-Jeszcze nie dawno tam grałem, więc to chyba oczywiste, że trochę tęsknie... - uśmiechnął się. - Ale wiesz, co? Zaryzykowałem, przyjechałem tu i w tym samym czasie pojawiła się tutaj najpiękniejsza Katalonka jaką kiedykolwiek widziałem.
-Przestań - uśmiechnęła się lekko czerwieniąc. - Nie wiem czemu, ale często mocno tęsknie za Barceloną...
-To normalne. - poczuła jego usta na swojej skroni. - Minęło ledwo siedem miesięcy. Czasem tęsknisz mocniej, czasem słabiej, ale zawsze brakuje Ci tych bliskich, których gdzieś tam zostawiasz.
-Mam Ciebie - mruknęła wtulając się w jego koszulkę jednocześnie czując jak zaczyna głaskać ją po plecach.
-Masz mnie, masz Torresa... Jesteśmy ciągle  z Tobą tak jak Ty z nami. - odgarnął kosmyk włosów opadających na jej twarz.
Dziewczyna poczuła jak w jej oczach zaczynają się zbierać łzy. Łzy wzruszenia, niemocy, szczęścia. Cieszyła się, że ma przy sobie takiego faceta jak on. Faceta, który potrafi ją pocieszyć, dodać otuchy. Faceta, który w takich momentach jak ten zapewnia ją o jej wyjątkowości. Każda na jej miejscu oddałaby prawie wszystko, by jej ukochany był taki  jak Juan lub żeby po prostu był Matą. Jej brakowało w nim czegoś. Z jednej strony kochała go za to jaki jest, nie miała z nim niepotrzebnych problemów, a jego uczucie zdawało się szczere. Z drugiej brakowało jej tej dozy szaleństwa w jego gestach, nieprzewidywalności i krótkich sprzeczek, po których mogliby się godzić. Z jednej strony bycie w idealnym związku było wygodnie, z drugiej potrafiło być męczące.




-Cristina, przestań! - po mieszkaniu niewysokiej brunetki potoczył się głos pomocnika Barcelony. - Nałóż na siebie cokolwiek i chodź.
-Zawsze myślałam, że jesteś od niego lepszy - stanęła w drzwiach od łazienki z naburmuszoną miną i niemal ukazując mu pełną krasę swoich wdzięków. - Daj mi wybrać coś stosownego.
Na widok jej nagich ud przełknął głośno ślinę czując jak jakaś niewidzialna gula rośnie mu gdzieś między przełykiem a gardłem. Stosowny strój? Dla niego najodpowiedniejszy był ten, w którym prezentowała się teraz: kawałek ręcznika osłaniający jej nagie ciało, które przecież i tak już widział kilkadziesiąt minut temu. Lustrował ją swoim wzrokiem największą uwagę skupiając na jej udach.
-Od niego? - bąknął niepewnie. - To znaczy od kogo?
-Byłam 3 dni temu u Fabregasa - zaśmiała się widząc jego minę. - Chłopak chyba sobie ostatnio nie radzi, dużo damskiej bielizny na ziemi, kilka pustych butelek....
-Cały Cesc - przerwał jej robiąc kilka kroków w jej stronę. - I co masz na myśli mówiąc lepszy?
Zdołała się tylko zaśmiać, bo po chwili już ją obejmował i zajmował się obcałowywaniem jej szyi i zagłębienia w prawym obojczyku. Cicho tylko mruknęła nie udzielając konkretnej odpowiedzi, jedynie wplatając swoje dłonie w jego krótkie włosy.
-Lubisz się bawić z piłkarzami, co? - zaśmiał się przestając ją na chwilę całować.
-Z Tobą wręcz ubóstwiam - rzuciła mu prosto w twarz szerzej się uśmiechając.
Zaśmiał się. Znowu wygrywał z dziewczyną. Sergio Busquets mógł znowu zabawić się w nieswojej sypialni, żeby kilka dni później puścić ją w zapomnienie. Ale z tą studentką było inaczej. Zarzuciła mu, że Cesc jest od niego lepszy, więc teraz musiał jej udowodnić, że jest w błędzie. Zawsze taki był... Kiedy ktoś mówił mu, że czegoś nie może, on pokazywał, że jednak potrafi to osiągnąć.
-Sergio... - usłyszał jej szept podczas, kiedy całował jej szyję.
-Ciicho - zaśmiał się nerwowo wsuwając swoje dłonie pod jej ręcznik. - Zaraz zabiorę Cię do łóżka i tam się już Tobą zajmę na spokojnie.
-Mieliśmy gdzieś iść - mruknęła niemal tym samym bezsilnym tonem, ale już teraz miał gdzieś kolację, na którą zarezerwował stolik. Zamierzał po kolacji zaciągnąć ją do siebie i tam kontynuować ich dzisiejszą schadzkę. Teraz miał otwartą furtkę, nie potrzebował karty przetargowej w postaci posiłku w jakiejś drogiej i luksusowej knajpie. Wiedział, że w tym momencie wystarczą tylko jego dłonie, usta i umięśnione ciało. Miał tą przewagę, którą razem z Fabregasem zwykli wykorzystywać, jeśli chodziło o kontakty damsko-męskie.A teraz? Teraz potrzebował tej chwili zapomnienia o problemach siostry i przyjaciela, potrzebował oderwania się od tego wszystkiego. Młodziutka Cristina miała mu w tym pomóc.


__________________________________________________________________

Proszę, oddaje Wam rozdział. Będę szczera nie podoba mi się i uważam go za jeden ze słabszych, ale chciałam coś dla Was dodać. Nie wiem czy pojawi się nowość za tydzień, to już jest w pełni zależne od weny, która może mnie odwiedzić lub ominąć szerokim łukiem. Niemniej w ciągu 2 tygodni na pewno dodam nowość. Najchętniej znowu wrzuciłabym Cesca i Sarę do jednego mieszkania, ale nie mogę... Nie tak było w zamyśle.
Pozostawiam rozdział Waszej ocenie.
Pozdrawiam

25 komentarzy:

  1. ahh, odcinek fajny, ale Sergio i studentka?! No wiecie co!? pfffff.
    rozmowa z Torresem, mam nadzieje, że uzmysłowiła coś Sarze.
    Czekam na nowość :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak widać Sergio lubi gustować w młodych studentkach. No cóż, to już jest jego sprawa, jak odreagowuje stres i napięcie ostatnich tygodni. Bardzo podobała mi się rozmowa Sary z Torresem. Owszem, Hiszpan był bardzo śmiały, ale jego celem nie była złośliwość wobec niej, a tak naprawdę chciał jej uświadomić, że Cesc jest dla niej nadal ważny i odwrotnie. On sprawdza się jako przyjaciel ;).
    Z niecierpliwością oczekuję na siódemkę.
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że Nando uświadomił coś Sarze.
    Nie wraca do Barcelony !
    Dla mnie odcinek świetny. =]

    OdpowiedzUsuń
  4. E tam. Mi się rozdział podoba :) Idealnie opisane uczucia Sary względem Maty i ich związek. Uroczy jest! :D Jedna rozmowa z Torresem, a tak dużo zmieniła. Niesamowite ;p
    Sergio, aj Sergio! No i niewyżyty(jak zwykle z resztą) Cesc. Cóż...liczę, że dodasz jak najszybciej :) Ja też postaram się do jutra wieczorem, max. poniedziałku, dodać 33 :)
    Pozdrawiam cieplutko i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do siebie na nowy rozdział, jeśli masz ochotę :) Pozdrawiam ;*

      Usuń
  5. Hahahahjahahaha Sergio, weź mnie nie dołuj XD
    Odcinek całkiem fajny, nie narzekaj ;p
    Torres uświadomił pewne sprawy dziewczynie, za co ma wielkiego plusa, bo jako jedyny odważył się przeprowadzić z nią taką rozmowę.
    Mam nadzieję, że dziewczyna weźmie jego słowa jak najbardziej poważnie i wszczepi je w swoje życie.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Nowość na: http://equation-of-love.blogspot.com/. Zapraszam :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten Torres trochę mnie przeraża... Czyta z Sary jak z otwartej księgi! Ale w sumie dobrze mówi. Namieszał jej w głowie, a Ty to bardzo ładnie opisałaś :)
    Tiaaaa faceci i ich zapełnianie pustki... Czesiu już się pochwalił, że potrafi, ale ty, Sergio? Znajdziesz mu jakąś normalną dziewczynę, prawda? ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Skąd ten Torres tyle wie? Bo niemożliwe, żeby ktoś mu cokolwiek wypaplał, a może jednak? widać jednak, że stara się być dobrym przyjacielem:P Cesc mnie przeraża bo się coraz bardziej stacza, ale przyznaję, że to bardzo przekonująco opisałaś, tą jego niemoc w znalezieniu spokoju... Juan jest chyba zbyt spokojny dla Sary, a przynajmniej ja to tak odbieram, chociaż jednocześnie ... bardzo ją kocha, prawda? Ale koniec to już całkiem mnie zaskoczył. Sergio, ty cicha wodo! :D również życzę weny i dziękuję za spokojny, miły rozdział, poprawiłaś mi humor:) pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Torres jako dobra wróżka...Znów próbujesz podciągnąć go w moich oczach, co? Udaje Ci się to coraz lepiej:D.
    I jeszcze jedno, ja chcę takiego Matę na własność. Żeby mówił mi takie miłe rzeczy, jak Sarze, żeby patrzył na mnie swoimi niebieskimi oczami...Sara to jednak ma szczęście...
    A Cesc...Nie mam pojęcia, jak długo on tak pociągnie w tym swoim pragnieniu zaliczania każdej panienki z okolic, ale mam nadzieję, że szybko się opamięta, że to nie tędy droga. Nie obrażę się, jeśli rzeczywiście wrzucisz jego i Sarę znów do jednego mieszkania:D Weny życzę:D

    OdpowiedzUsuń
  10. Torres chciał dobrze, jednocześnie trafiając w samo sedno sprawy. Nie zazdroszczę Sarze, bo jest w trudnej sytuacji, sama chyba pogubiła się we własnych uczuciach i w tym, co się wokół niej dzieje. Mata jest kochany, dba o nią i troszczy się, ale wydaje mi się, że to za mało. Za mało, bo nie jest Fabregasem i ona nie czuje do niego "tego czegoś", choć stara się oszukiwać. Ciekawa jestem, ile będzie w stanie tak pociągnąć, nie dopuszczając do siebie prawdy i okłamując zarówno siebie samą, jak i Juana. Z drugiej strony jednak nie rozumiem tego, co łączy ją z Fabsem. Według mnie, powinna definitywnie dać sobie z nim spokój, ale zdaję sobie sprawę, że nie jest to takie łatwe do zrealizowania. Natomiast Katalończykowi najwidoczniej odbija coraz bardziej, bo teraz przechodzi już samego siebie. Nie lubię facetów, którzy grają nie fair. Skoro nie potrafi utrzymać wierności, niech nie marnuje Danielli życia. Nie potrafi poradzić sobie z uczuciami do Sary i się gubi. Błądzi jak dziecko we mgle. A Sergio... Proszę, jak nam zaszalał, tego się nie spodziewałam :D Laska mu ostro wjechała na ambicję, mówiąc, że Fabregas był lepszy :P Ciekawa jestem, czy ta sytuacja między nim a tą dziewczyną będzie miała jakieś konsekwencje? Komplikacje, komplikacje, chciałoby się podsumować :D Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam serdecznie na mojego nowego bloga o Fernando Torresie. nie-warta-cierpienia.blogspot.com Przepraszam, że zaczynam od spamu ale jakoś muszę się wybić :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo dobrze, że dałaś dużo Busiego, kochanych chłopaków nigdy za wiele. Jaram się obietnicą, że nie będzie...wiesz kogo :D Nie będę może tu swoich prywatnych lubień i nielubień upubliczniać hehe. Ale i tak mnie rozpuszczasz, skoro go nie będzie:PPP

    OdpowiedzUsuń
  13. No ja wszystko to doskonale rozumiem:D Ale wiesz, zawsze będzie zamiast pewnego pana mnóstwo innych, których lubię, więc z tego też się cieszę:D
    Zapomniałam napisać wcześniej, znów Lifehouse? Kooooooocham:D

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedy nowość? Oto jest pytanie hehe Jass nie chce ze mną ostatni współpracować. Zupełnie tak, jak bohaterowie Twojego blogu o Phelpsie:D Może zmuszę swoich do współpracy w tygodniu, ale nic nie obiecuję:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Zanim odniosę się do odcinka to muszę, po prostu muszę skomentować tą piosenkę. Kocham Lifehouse, kocham głos Jasona i w ogóle całego jego. Nie wspominając już o tej piosence ♥ Idealnie trafiłaś w mój gust!
    Torres ma sporo racji. Sara koniecznie musi sobie to wszystko przemyśleć. Bo niby i jest szczęśliwa z Matą, to jednak czegoś jej brakuje. Albo bardziej kogoś. Nie ważne, co zrobi, kogo wybierze i tak ktoś będzie cierpiał. Juan jest chyba typem faceta, który zrobi wszystko, żeby jego ukochana była szczęśliwa. Nawet jeśli miałaby być szczęśliwa u boku kogoś innego.
    W ogóle nie podoba mi się to, co robi Fabregas. Przez te wszystkie dziewczyny na jedną noc jeszcze bardziej skomplikuje życie. To niczego mu nie ułatwi. Może i myśli, że w ten sposób przestanie myśleć o Sarze, jednak nie sądzę, że to jest najlepsze, co mógłby zrobić.
    I przepraszam za ten nieskładny komentarz, ale pisałam go na szybko :x
    Pozdrawiam i czekam na kolejną część! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie siedzę, leżę, ale gdy wyobrażam sobie zdziwioną minę Fabsa "Ale jak to, panie władzo, przecież ja muszę przejść" buahahahahahaha...Cyrk na kółkach:DDD

    OdpowiedzUsuń
  17. Mam nadzieję, że Sara dojdzie do odpowiednich wniosków, zanim jej związek z Juanem wkroczy na wyższy etap, o którym sama myślała. Przecież wiadomo, że kocha Cesca... Z drugiej strony trudno jej się dziwić, że nie potrafi mu na nowo zaufać.
    Dodaję do linków na echte--liebe.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  18. zapraszam na rozdział trzeci http://karuzela-szczescia.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  19. AAAA!!! W końcu mam internet!!! :)) Najprawdopodobniej w ten weekend nadrobię zaległości na Waszych blogach i dodam coś nowego u siebie :) Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  20. 20 na www.somewhere-in-barcelona.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Gdybyś miała ochotę, to zapraszam na prolog http://kwestia-wyboru.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Zapraszam na nowy rozdział na http://echte--liebe.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Myślę, że żaden z czytelników/żadna z czytelniczek nie obraziłaby się, gdybyś już teraz wrzuciła Sarę & Cesca do jednego mieszkania, ale poczekamy :D Ich historia jest bardzo wciągająca, dlatego cieszę się, że znalazłam to opowiadanie i się od razu uzależniłam :)

    Co prawda moja znajomość zagadnień na jutrzejszy sprawdzian z chemii jest znikoma, ale zdecydowanie bardziej wolę czytać Twoją historię.

    Niecierpliwie czekam na kolejny i pozdrawiam. Życzę dużo weny (żeby nie omijała Cię szerokim łukiem :P) :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Nadrobiłam! Ojj ci piłkarze, za dużo mają tych dziewczyn!! Czekam niecierpliwie na kolejne spotkanie z Cesciem, ciekawa jestem co się wtedy wydarzy :P

    OdpowiedzUsuń