Pierwszy śnieg pokrywał swoją cienką warstwą chodniki wąskich uliczek Barcelony. To tutaj dziewczyna odnajdowała ukojenie. Po zakupach świątecznych postanowiła wstąpić do jednej z mniej znanych kawiarni po papierowy kubek ciepłej kawy. Czując unoszącą się woń gorącego napoju i oglądając ozdoby świąteczne porozwieszane chyba w każdym zakątku miasta uśmiechała się pod nosem. W dłoni dzierżyła kilka torebek z prezentami dla rodziców, braci, Gerarda. Kilka razy zastanawiała się czy o czymś nie zapomniała, jednak nie przychodziło jej nic do głowy. Prezent dla Juana już od jakiegoś czasu spoczywał w szafie w londyńskim mieszkaniu. Skierowała się w stronę głównej ulicy przyglądając się zakochanym parom spacerującym wzdłuż alejek. Jej wzrok spoczął na chłopaku przytulającym teraz jakąś szatynkę. Przypominał jej go tak mocno. Mogłaby przysiąc, że nawet jego włosy były tej samej długości i identycznie ułożone. Poczuła dziwne kłucie, a następnie cicho jęknęła z bólu. Była niemal w stu procentach pewna, że to on. Mijając parę kątem oka dostrzegła znajome rysy twarzy, teraz już wiedziała. Przyspieszyła kroku łapiąc przy tym pierwszą lepszą taksówkę. Wsiadając do taryfy opadła na kanapę odchylając głowę do tyłu i spoglądając w sufit. Podała adres swojego brata. Teraz jej myśli mogły się jednak skupić na tym, co wydarzyło się parę minut temu. Dziwne kłucie w mostku i uczucie pustki. Wstrząsnęła głową chcąc odgonić od siebie to, co teraz przyszło jej do głowy. Przecież nie mogła tego czuć względem jego osoby. Nigdy więcej.
~*~
-Wróciłem! - po domu rozległ się głos Cesca, który wszedł do środka z uśmiechem na twarzy.
Wrócił właśnie z La Rambla, z całkiem udanego spotkania. Taki już był, kiedy nie mógł mieć tego, co chciał korzystał z życia. Nie słysząc żadnej odpowiedzi skierował się prosto do łazienki, którą dzielił z Sarą. Upewnił się, że nie ma jej w środku, a następnie przymknął za sobą drzwi. Zrzucił z siebie ubrania, a następnie wszedł pod prysznic. Zimna woda zmywała z niego wszelkie ślady minionej randki. Juliet, bo tak jej było na imię sprawiła, że na chwilę zapomniał o właścicielce chyba najcudowniejszego uśmiechu na ziemi. Przymknął powieki napawając się przyjemnym dreszczem przebiegającym po jego ciele nieustępliwie myśląc o niej.
-Cesc idioto! - usłyszał jej poirytowany głos.
Nie wierząc czy to ona, czy tylko jego myśli obrócił się w stronę drzwi. Momentalnie zasłoniła sobie oczy dłonią. Zaśmiał się wychodząc spod strumienia wody.
-Zakryj się chociaż ręcznikiem - jej ton nieco zelżał. - Po za tym drzwi się zamyka.
-Po co? - złapał za kawałek materiału, który miał przysłonić go od pasa w dół. - Myślałem, że nikogo nie ma.
Złapał za jej nadgarstek i ściągnął jej dłoń z twarzy uśmiechając się. Patrzyła na niego z nie małym zaskoczeniem. Widział jak jej wzrok skakał z jego ręcznika na jego twarz i odwrotnie. Stali tak dobrych kilka minut, dopóki w jego głowie nie zaświtał kolejny głupi pomysł. Nim zdołała zaprotestować złapał ją w pasie wrzucając pod strumień zimnej wody.
-Idioto! - warknęła stojąc wewnątrz prysznica i jednocześnie wciągając go za rękę do niej. -Jestem mokra!
-Teraz ja też - śmiał się uważnie jej się przyglądając. - Po co ta złość? Piękności szkodzi.
W odpowiedzi jedynie uderzyła go otwartą dłonią w tors. Zwinął się lekko udając ból, by następnie wybuchnąć kolejnym niekontrolowanym śmiechem. Zadziałało. Dziewczyna nie patrzyła na niego już jak na idiotę, a śmiała się razem z nim. Uważnie jej się przyglądał podczas gdy ona chwyciła za jakąś tubkę z kosmetykiem do mycia, a następnie wycisnęła ją na jego głowę.
-Twój szampon? - zaśmiał się podsuwając się bliżej niej. - Ale będę miał cudowne włoski.
-Zapomnij - wystawiła język starając się jednocześnie zachować dystans ich ciał.
Ponownie na nią naparł darząc ją kolejnym uśmiechem. Kąciki jej ust znacznie unosiły się ku górze. Swoje dłonie skierowała na jego włosy wcierając w nie specyfik. Przymknął powieki oddając się na chwilę jej. Jej dłonie działały na niego jak alkohol na członka AA, jak kolejna dawka dla narkomana na głodzie. Chciał jej więcej i więcej.
-Saruś... - wydał z siebie cichy szept jednocześnie podsuwając swoją twarz bliżej jej.
Poczuł jak odpycha go od siebie, a po chwili ucieka spod strumienia wody. Patrzył teraz na uchylone drzwi, które pozostawiła. Nie wiedząc o co jej chodzi zrzucił z siebie i tak już mokry ręcznik i zajął się zmywaniem specyfiku ze swoich włosów.
Po zakończeniu toalety ubrał się i opuścił łazienkę z zamiarem zajrzenia do dziewczyny, która w popłochu od niego uciekła. Na jego drodze stanął jednak uśmiechnięty Sergio.
-I jak tam? - klepnął go w ramię . - Już rozmawiacie ze sobą?
-Było okej, dopóki nie obraziła się na mnie. - w jego oczy rzuciły się teraz mokre ślady od jej stóp.
-Jak to obraziła? Co ty jej znowu zrobiłeś? - chłopak wyglądał na nieco poirytowanego zachowaniem jego przyjaciela.
Dawał mu szansę na pogodzenie się z brunetką ryzykując przy tym relację ze swoją siostrą, a ten to zwyczajnie zaprzepaszczał.
-Nazwałem ją "Saruś" i uciekła... - westchnął ciężko.
Sergio pacnął się otwartą dłonią w czoło, a następnie zsunął ją po swojej twarzy.
-Jaki z Ciebie idiota - nie dowierzał w poczynania swojego kumpla i głupotę jaka w nim siedziała. - Przecież tylko Ty mówiłeś do niej "Saruś". Nie lubiła tego określenia zanim Ty nie zacząłeś go używać. Potem Ty zniknąłeś, a ona znienawidziła to na nowo. Zabroniła mówić do siebie w ten sposób.
-Idiota, idiota, idiota - jęczał po chwili odwracając się w stronę drzwi do jej pokoju. - Idę z nią pogadać.
-Nie spieprz tego, pacanie - zaśmiał się widząc odchodzącego przyjaciela.
~*~
Leżała na łóżku zalewając się łzami. Już dawno nikt nie użył względem jej osoby tego zdrobnienia, które zastosował teraz Katalończyk. Wszyscy podświadomie unikali tego stwierdzenia jak ognia. Nie słyszała tego od ośmiu lat, aż do teraz. Nie zważała na to, że leży w mokrym ubraniu z włosami ociekającymi wodą. Nie liczyło się to, że pościel moczy się nie tylko od jej łez. To jedno słowo zabolało ją tak mocno... Nigdy nie pomyślałaby, że wywoła u niej taką reakcję. Usłyszała ciche zamknięcie drzwi. Była niemal pewna, że to Sergio zamknął drzwi od jej sypialni chcąc zostawić ją sam na sam ze swoimi smutkami. Poczuła jednak po chwili jak ktoś zajmuje wolne miejsce obok niej na łóżku i dość niepewnie ją obejmuje.
-Przepraszam - jego szept uniósł się tuż nad jej uchem przyjemnie drażniąc jej membranę. - Nie wiedziałem, że już tak nikt do Ciebie nie mówi.
Automatycznie obróciła się do niego przodem i roniąc kolejne łzy wtuliła w jego ramię. Poczuła jego dłoń gładzącą ją po głowie i usłyszała ciepłe słowa próbujące uciszyć jej szloch.
-Nie powinien był się tak do Ciebie zwracać - szepnął. - Sara, przepraszam.
Moczyła teraz jego świeży podkoszulek nową porcją łez i swoim mokrym ubraniem. Mogła teraz bezkarnie wdychać zapach jego świeżo użytych perfum, tonąć w jego uścisku nie musząc się nawet przyznawać do tego jak bardzo go potrzebuje. Nie tylko teraz, ale niemal każdego dnia, kiedy wyciąga z torebki zdjęcie, na którym oprócz niej i Sergio widnieje też Geri i on. Trzęsła się z zimna próbując jednocześnie zamaskować to w jego ramionach.
-Jesteś cała mokra - szepnął jej na ucho jakby w obawie, że ktoś ich podsłucha. - Zostawię Cię na chwilę. Nałóż suche ubrania.
Kiedy podniósł się z łóżka pospieszenie wykonała jego polecenie zmieniając każdy element swojej garderoby na suchy. W krótkich szortach i koszulce na ramiączka władowała się ponownie do łóżka. Cesc tym razem dotrzymał słowa zjawiając się po krótkiej chwili. On też jej potrzebował, a teraz miał ku temu sposobność. Złapał za kołdrę i nakrył nią dziewczynę. Kiedy miał już ją zostawić ta złapała go za nadgarstek ciągnąc lekko w dół.
-Możesz chwilę ze mną posiedzieć? - pierwszy raz go o coś poprosiła, nie umknęło to jego uwadze.
Przesunęła się robiąc mu miejsce pod kołdrą, a następnie ją lekko unosząc do góry. Po chwili zawahania zajął wolne miejsce obok niej, ponownie ją przytulając. Czuł jej zapach, dotyk. Czuł delikatny chłód jej przemarzniętej skóry. Czuł ją.
~*~
Przebudził się, kiedy dziewczyna obracała się teraz plecami do niego. Widząc jej odkryte ramie lekko uśmiechnął się przejeżdżając po nim ostrożnie opuszkami swoich palców. Następnie przyciągnął ją do siebie obejmując na wysokości brzucha i oparł swój podbródek na jej ramieniu. Ponownie przysnął, by jakiś czas później zostać zbudzonym przez Sergio stojącego nad nimi.
-Wstawajcie! - jego głos niósł się nadspodziewanie głośno. - Nie uwierzycie kto wpada do nas za jakąś godzinkę. Sam Gerard Pique.
-Sergio, zamknij się - burknął odsuwając się teraz lekko od brunetki i ściągając z niej dłonie.
-Jak sobie chcecie - spojrzał teraz podejrzliwie na kumpla. - Ja jadę po coś do jedzenia. Wrócę przed Gerim, a wy się ogarnijcie do tego czasu.
-Jasne - Cesc położył się ponownie na poduszkach przymykając powieki.
-Możesz położyć ręce na kołdrę? - Busi patrzył na niego podejrzliwym wzrokiem i wtedy stało się coś, co zaskoczyło jednego i drugiego.
Kiedy pomocnik umieścił swoje dłonie na pościeli, brunetka złapała go za ramię ściągając jego rękę z powrotem pod spód, by ją tam ścisnąć.Spojrzenia dwójki zdziwionych pomocników skrzyżowały się. Podczas gdy zdziwienie ogarniało młodszego z nich, starszy dzielił z nim nie tylko to uczucie, ale też dumę rozpierającą go od środka. Był dumny z samego z siebie, z tego, że ta dziewczyna, wciąż w jakimś stopniu mu ufała. Bo przecież ufała, a to było tego najdoskonalszym dowodem.
-Dobra za godzinę macie być na dole. Do tego czasu róbcie, co chcecie - Busi obrócił się na pięcie kierując w stronę wyjścia, by na chwilę jeszcze raz spojrzeć na kumpla i swoją śpiącą siostrę. - Cesc, bez żadnego seksu!
Godzinę później obudził ich Pique, który postanowił ciężarem swojego ciała przygnieść ich. Powitał ich wesołym "wstawać śpiochy", po czym postanowił po maltretować Sarę łaskotkami, jak to miewał w zwyczaju. Z uśmiechem na twarzy otworzyła oczy witając tym samym Gerarda i ostrożnie ściągnęła ze swojego biodra rozpaloną dłoń bruneta śpiącego obok niej. Ten obrócił się do niej tyłem udając, że nie słyszy ich rozmowy.
-Co już znowu razem gruchacie? - Gerard wyszczerzył zęby w jednym z najsłodszych uśmiechów, jakie widział świat.
-Gerard! - sprzedała mu kuksańca w bok jednocześnie wybuchając śmiechem. - Chwila słabości, gorszego samopoczucia.
-Dobra, dobra misiaczki. Ja już znam te chwile słabości. - uśmiechnął się klepiąc dziewczynę w udo. - Schodźcie na dół. Twój braciszek podgrzewa to, co kupił.
-Geri - spojrzała teraz na uśmiechniętego kumpla. - Mamy do pogadania.
-O czym? - patrzył na nią zdziwiony nie wiedząc o czym może mówić.
-O Twoim zakochaniu - wystawiła język. - Busi narzeka, że już o nim zapomniałeś.
-Gdybym miał taką dziewczynę jak on też bym zapomniał... - spod kołdry rozległ się zaspany głos Francesca. - Myślę, że z Tobą byłoby podobnie.
Tym razem to brunetka zrobiła duże oczy badawczo patrząc na obrońcę Dumy Katalonii. Nie wiedziała o czym, ani o kim mówi Cesc. Widocznie jednak o czymś wiedział. Pospiesznie podniosła się z łóżka i w asyście Gerarda opuściła swoją sypialnię, by jeszcze na chwilę do niej zajrzeć.
-Podnoś się! - krzyknęła na bruneta. - Busi nie lubi spóźnialskich!
__________________________________________________________
W nagrodę, że w meczu zabrakło Cesca, świeża porcja dla Was.
Cieszę się niezmiernie, że podoba Wam się, przynajmniej póki co. :) Mam nadzieję, że będzie tak nadal.
Cesc jako rasowy podrywacz...Hmmm. jakoś mam dziką nadzieję, że pocierpi, i to mocno, bo mam awersję do takich typów. Oby Sara była dla niego wredna jak najdłużej:)
OdpowiedzUsuńNie, no żartuję, choć troszkę wredna mogłaby być:D
A co do zakończenia, to Sara nie wie, że Geri kręci z Shaqui? Oj, nieładnie Pikuś, że się nie pochwaliłeś:).
Bardzo ładnie napisane :)
OdpowiedzUsuńPodobają mi się opisy w tej notce :) Zabiłabym kogokolwiek, gdyby tak brutalnie mnie obudził!
A co do meczu, bez Czesia ale za to z jakimi bramkami Iniesty i Alby.. :)
Informuj mnie proszę w zakładce 'Informator'. :)
zapraszam na nowość :)
UsuńJak słodko..=]
OdpowiedzUsuńPowinnam chcieć tego co @dolenka, ale nie mogę. Za bardzo kocham Cesca. Niech będzie z tą Sarą no.
Czekam na next'a ; *
Coś czuję, że Sara zaczyna się łamać, ale mam nadzieję, że wytrwa jak najdłużej :) Cesc sobie zasłużył na to, co teraz przechodzi, bo za niewinność nikt nie obrywa :D Faceci to już tak mają, że najpierw robią, a potem myślą, tak też było w jego przypadku. Kto by pomyślał, że po tym, jak Sara wyleci z łazienki zapłakana, dojdzie do takiej sytuacji, jaka miała miejsce. Chwili słabości, jak to główna zainteresowana określiła. W sumie, to ja jestem wredna, zła i niedobra i chyba nawet bym się cieszyła, gdyby to była tylko taka chwila słabości :P Niech Fabregas teraz się trochę natrudzi, a nie, że tak szybko udobrucha Sarę :D Ja w nią wierzę i lubię ją, wydaje się być bardzo fajną dziewczyną :) I Gerard jak zwykle, pokazał swoje prawdziwe oblicze oszołoma ;D Zapisuję się jako stała czytelniczka i obiecuję, od tej pory, komentować, w miarę możliwości ;) Istnieje opcja informowania o nowych rozdziałach? Jeśli tak, to bardzo bym prosiła :) Pozdraaaaawiam :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, coś mi się 'a' zacięło, w ostatnim słowie :) Miało być 'pozdrawiam' :)
Usuńoczywiście, że się podoba! Świetny pomysł na odcinek. Ah Ten Busquets <3
OdpowiedzUsuńaaaa i Pique się wreszcie pojawił z tymi swoimi żarcikami!:D
ciekawe jak dalej będzie z Sara (tak tak, ja mam tak na imię xD) i Ceskiem. ;p
Sara jest na niego zła. Mało tego, nienawidzi Cesca tak samo jak go kocha. A on udaje, że wciąż są świetnymi przyjaciółmi. Czy tylko mi to się wydaje dziecinne? Ale jak widać w tym szaleństwie jest metoda, bo Sara zaczyna mięknąć...
OdpowiedzUsuńNo to Sara mięknie :D Dziwią mnie zachowania ich obojga, akcja z wrzuceniem jej pod wodę - świetna, Cesc zachowuje się jak dzieciaczek, to znaczy jak zwykle, czyli jest z nim w porządku :P Podoba mi się rozdział i mam nadzieję, że szybko dodasz kolejny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
Oczywiście, że się podoba, cały czas i tak samo. Czyżby Sara powoli wymiękała? Uczucie sprzed kilku lat wciąż nie daje o sobie zapomnieć. Zastanawia mnie, co będzie dalej, jeśli takich 'chwil zapomnienia' będzie więcej? Ewidentnie ich do siebie ciągnie, z kolei Hiszpana skrupulatnie broni się przed tym uczuciem. Dlatego jestem ciekawa, co dalej będzie z tego wynikało.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Jak ostatnio moja miłość do Cesca powoli przygasa, tka po każdym rozdziale tego opowiadania zakochuje sie w nim na nowo ;DD Tylko zirytował mnie tym, że przy okazji lubi sobie jeszcze troche po korzystać z życia na innych frontach. No ale za to potem już był tak kochany, że wybaczam mu wszystko. No i ten drobny gest Sary, gdy złapała jego rękę, cholera, coś musi być na rzeczy. Widać, że nadal nie wyleczyła się z miłości do Fabregasa i czuję, że między ta dwójką wydarzy się coś co może niekoniecznie spodobać się Macie.
OdpowiedzUsuńNowość na: http://illegal-madness.blogspot.com/. Zapraszam ;))
OdpowiedzUsuńDwójka na: http://equation-of-love.blogspot.com/. Zapraszam ;))
OdpowiedzUsuńW końcu ogarniam!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak późno się za to biorę, ale ostatnio nie mam na nic sił.
Odcinek należy do jak najbardziej pozytywnych!
A ta akcja w łazience? Mrrr ;33
Jak ja bym chciała mieć takich przyjaciół, jak ja bym chciała, żeby Geri codziennie mnie tak budził!*___*
Pozdrawiam ;*